czwartek, 29 listopada 2012

Witrażowe wspomnienia.

Ostatnio wzięło mnie na wspominki i zajrzałam do folderu, w którym trzymam dokumentację moich starych rękoczynów. Kiedy byłam w liceum chodziłam do Ogniska Plastycznego na zajęcia z witrażu metodą Tiffany'ego. Uwielbiałam to. 



No i teraz po obejrzeniu swoich witraży tak strasznie mocno za tym zatęskniłam. Widzę ile mają niedoróbek i nad czym muszę jeszcze popracować, ale i tak uważam, że to co robiłam nie jest takie najgorsze.




W sumie złożenie domowej pracowni witrażowej nie jest ani bardzo kosztowne ani bardzo trudne. Nawet korzystanie ze szlifierki do szkła nie jest specjalnie uciążliwe, tylko trochę głośne. 



Niestety obecnie nie mogę sobie pozwolić ani na zakup sprzętu ani szkła i preparatów. Pozostaje mi za tym patrzeć na swoje "dzieła" i ciułać gotówkę na pracownię. Ewentualnie mogę sobie podumać nad wzorami na przyszłość. 



Smutno, aż rączki świerzbią.... 


wtorek, 27 listopada 2012

Dolinowe nabytki.

Przy okazji Aniowej Toaletki pisałam o zakupach w Drewnianej Dolinie i o drobiazgach, które zrobiłam. Pomyślałam, że nimi też się pochwalę.

Pudełko na karty:

Ozdobiłam je kartami, które Fabryka Słów dorzuca co jakiś czas do swoich książek. Nie kupuję ich aż tak często żeby zebrać całą talię, a są na tyle oryginalne, że stwierdziłam, że szkoda żeby walały się po szufladzie. 



Było trochę walki z tymi kartami. Po pierwsze były za grube, więc musiałam odciąć delikatnie skalpelem warstwę z nadrukiem. Po drugie były pokryte folią co utrudniało lakierowanie, więc musiałam je delikatnie przetrzeć bardzo drobnym papierem ściernym. Ale myślę, że było warto poświęcić ten czas.


Komódka w jaskółki:

Kolejny drobiazg, który opuścił mnie w ekspresowym tempie. Właściwie to był robiony z myślą o urodzinach koleżanki od samego początku. Magda lubi ptaki, a ja od pewnego czasu myślałam o zrobieniu czegoś jaskółkowego. 


Kiedy pracowałam nad tą szkatułką miałam jeszcze swój ukochany, matowy lakier. Na tym zdjęciu widać jaki ładny matowy połysk nadaje drewnu.






Obie te szkatułki nauczyły mnie, że nie powinno się lakierować, a przynajmniej nie więcej niż jedną warstwą drewnianej listewki, na którą naciska się wieczko, bo jej pogrubienie może utrudniać zamykanie i otwieranie. Całe życie człowiek się uczy.

Zegarek z Panem Lisem:

                        

Od pewnego czasu pałam ogromną miłością do lisów. Kiedy znalazłam tego lisa w internecie wiedziałam, że muszę coś nim ozdobić. Wymyśliłam zegarek, który teraz dumnie wisi w mojej kuchni. Wycinanie wzoru dało mi popalić, ale jedno otarcie na kciuku to niewielka cena za Pana Lisa. 

Poprzednie drobiazgi są malowane bejcą i ozdabiane metodą decoupage'u. Liska zrobiłam na surowym drewnie, na którym wymalowałam podział na godziny, a cyfry i lisa dodałam metodą decoupage'u. Lubię łączyć te dwie techniki, bo dają czasem zaskakujące efekty.

Powstał jeszcze jeden świecznik, ale nie był wybitny, więc nawet nie mam jego zdjęcia, a już mnie opuścił w charakterze prezentu.

Z zakupów został mi jeszcze jeden świecznik i zawieszka na drzwi. Wciąż czekają na pomysły. 

piątek, 23 listopada 2012

Aniowa toaletka.

Jakiś czas temu w przypływie gotówki zrobiłam małe zakupy w Drewnianej Dolinie. Wybierałam rzeczy bez jakiegoś konkretnego pomysłu. Miały czekać na przypływ weny (który nie zawsze przychodzi równocześnie z przypływem gotówki). Największym nabytkiem była toaletka z szufladką i lusterkiem. Pomysłów na nią było miliard. 

Cierpię na  pewną niezbyt wygodną przypadłość - jak coś zrobię, albo zamierzam zrobić to świerzbią mnie łapki, żeby to komuś oddać. No i w tym wypadku padło na Anię. Obdarowywana stwierdziła, że morsko-marynarskie klimaty to coś co ją kręci i podesłała mi kilka motywów poglądowych. Zastrzegła również, że obecność drobnych paseczków jest niezbędna do jej satysfakcji.




Malowanie wspomnianych paseczków było chyba najbardziej praco i czasochłonne. Zajęło kilka dni ponieważ farba musiała dobrze wyschnąć na każdej płaszczyźnie zanim zabrałam się za kolejną. Zabezpieczanie wszystkiego taśmą i wycinanie paseczków wzbogaciło mnie niezmiernie o anielską cierpliwość. A efekt bardzo mi się spodobał.

       


 

Poza elementami malowanymi toaletka ma trzy drobiazgi decoupage'owe.




W zasadzie jestem zadowolona, chociaż miałam chwile zwątpienia i zdaję sobie sprawę, że mogło być lepiej. Może następnym razem - w końcu praktyka czyni mistrza. I zdecydowanie muszę zmienić lakier. Wcześniej miałam matowy, który dawał bardzo fajny efekt. Tym razem potrzebowałam lakieru an szybko, a w najbliższym sklepie mieli tylko półmatowy, który jest jak na mój gust jest jednak zbyt połyskliwy.

Mam nadzieję, że Ani się spodoba :)


środa, 14 listopada 2012

Z miłości do kości.


Jakiś czas temu natchnęło mnie do robienia biżuterii z kości. Zaczęło się od stworzenia elementów stroju dla mojej ówczesnej postaci, którą grałam w LARPa osadzonego w realiach nowego Świata Mroku. Graliśmy w wilkołaka i pomyślałam, że kościane dodatki będą odpowiednie no i do tego widowiskowe. Może któregoś razu pochwalę się tym co wtedy powstało. 
Dzisiaj postanowiłam pokazać kolczyki też z kości, ale bardziej codzienne. 


 

Początkowo były to same kostki, ale mój luby zasugerował, żeby coś do nich dodać. Pomyślałam, że kokardki będą całkowały idealnie i podkreślą kształt kostek. Nie miałam jeszcze okazji ich założyć, ale zrobię to kiedy tylko taka się nadarzy.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Biżuteria postimprezowa.

Miał być wieczór z plaszówkami. Nie wyszło. 

Szybko rozkręciła się impreza na dziesięć fajerek. I jak to bywa na imprezie zabrakło trunków. Ktoś skoczył rączo do sklepu i przyniósł dwie butelki wina musującego zamknięte prawdziwymi korkami. Rzadko zdarza mi się wejść w posiadanie dwóch identycznych korków jednocześnie i to jeszcze korków z takim ciekawym wzorkiem.

Impreza jak wszystkie imprezy dobiegła końca. Butelki wyniesiono, a korki zostały. Ale długo nie poleżały bezczynnie. Wczoraj dokonała małej transmutacji i z dodatkiem dratwy i wolnych bigli powstało powstało to:



Wniosek: czas zainwestować i poszukać porządnych bigli bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą się nagle przydać.