Pamiętam czasy kiedy z entuzjazmem wymieniałam się listami i pocztówkami z kolegami i koleżankami. Pamiętam też listową "przyjaźń" z dziewczyną z Niemiec, ze szkoły partnerskiej mojej podstawówki. Mieliśmy taki projekt w ramach nauki angielskiego: wymienialiśmy się korespondencją z dzieciakami w tamtej szkole (które też miały ten projekt), oczywiście korespondencja była po angielsku. W szkole projekt trwał jeden semestr, a moja korespondencja z Katią przeciągnęła się na cały rok i wakacje.
Z czasem do skrzynki trafiało coraz mniej treści, a coraz więcej rachunków i reklam. Ostatnio zatęskniłam za pocztą. Moją tęsknotę wyleczyłam utworzeniem konta na portalu Postcrossing. Zabawa polega na wysyłaniu pocztówek do losowo wybranych osób z bazy adresów. Oczywiście im więcej pocztówek się wysyła tym więcej się otrzymuje. Wobec zmienionego cennika Poczty Polskiej musiałam się ograniczyć do 2 pocztówek miesięcznie, ale wcześniej wysyłałam jedną tygodniowo.
Mój zbiór pocztówek szybko urósł. Przygotowałam specjalne miejsce do jego eksponowania w przedpokoju. Na sznurek ponawlekałam i umocowałam w odpowiednich odstępach drewniane klamerki i przyczepiałam za ich pomocą nowe pocztówki.
Jednak wynalazek szybko się zapełnił, mimo iż sznurek sięga od sufitu do podłogi. Kilka pocztówek powiesiłam po dwie, ale nie zmieniało to faktu, że potrzebuję miejsca na gromadzenie mojej kolekcji. I tak powstała moja pocztówkowa skrzyneczka.
Motyw pocztowy wydawał mi się najbardziej odpowiedni. Pokombinowałam z motywami wyciętymi z dwóch różnych papierów żeby ozdobić wieczko.
Od pewnego czasu kombinuję z kolorami. Staram się używać różnych bejc - zwykle wnętrze szkatułki zyskuje iny kolor niż wierzchnie płaszczyzny. W tym wypadku na zewnątrz szkatułka jest brązowa (sosna oregon), a w środku wiśniowa (wiśnia rustykalna). Na zdjęciu środek wyszedł odrobinę bardziej fioletowy niż w rzeczywistości.
Dodałam też okucia, których wcześniej nie używałam. Efekt jest ciekawy, zwłaszcza jeżeli chodzi o te, które dodałam w środku. Całość pokryłam moim ukochanym, matowym lakierem akrylowym.
Na ozdobienie wieczka zużyłam prawie cały arkusz papieru ryżowego. To jedna z większych skrzyneczek jakie ozdabiałam, ma 18,5x19 cm. Zostały mi dosłownie skrawki papieru z motywem pisma ręcznego. Przecież nie mogłam im pozwolić się zmarnować ;).
Podsumowując jestem niesamowicie zadowolona z tego projektu. Ta szkatułka to jedna z ładniejszych rzeczy jakie wyszły spod moich rąk!
Ale ładne... Ta szkatuła mnie zachwyca, wieczko - majstersztyk... No i poznałam kolejną utalentowaną osóbka :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia od polonistki lubującej w szydełkowaniu :) Mamy podobne zainteresowania :)
tez potrzebuję takiej skrzyneczki właśnie :)
OdpowiedzUsuńbo karetek Ci u mnie co nie miara