czwartek, 28 lutego 2013

Plecionki z muliny.

Kiedy chodziłam do podstawówki mulinowe bransoletki były absolutnym szałem! Każdy umiał zrobić przynajmniej taką najprostszą, nawet chłopaki. Wszyscy chodzili z wpiętą przy kieszeni jeansów agrafką i doczepionym do niej motkiem kolorowej muliny z zaczętą robótką. 

Później na jakiś czas moda na takie plecionki zeszła do podziemia, ale ostatnio przypomniałam sobie o nich. A że lubię mieć zajęte ręce kiedy oglądam film ruszyła produkcja plecionek.



Lubię też łączyć więcej niż jedną w komplety w podobnych kolorach z różnymi wzorami. Wydaje mi się, że wyglądają wtedy bardziej efektownie 

Cały czas eksperymentuję z zakończeniami - wiązane, zapięcia - ciągle szukam odpowiedniego rozwiązania.




Chciałam trochę urozmaicić wzory plecionek i zaczęłam dodawać do nich koraliki. Wpadłam też na to żeby zacząć robić do kompletu kolczyki. Może następnym razem zrobię też naszyjnik.


Ostatni komplet to kolejne wyzwanie kolorystyczne. Jak przy kolczykach z motywem z obrazu Muchy postanowiłam wykorzystać "przydajki", które dostałam jakiś czas temu od Oliwii. Zestawienie różowego i niebieskiego to zdecydowanie kolory jakich unikam, ale w tym wypadku wyszło nawet ciekawie.



Wzór pożyczyłam od Beyond Bracelets, która na swoim kanale na youtube ma ogromny zbiór instrukcji i tutorialów dotyczących bransoletek i innych pomysłów. 

Jej oryginalny wzór z diamentami zmodyfikowałam odrobinę dodając koraliki w centrum każdego rombu. Myślę, że wyszło całkiem nieźle. 







środa, 27 lutego 2013

Dzikie róże ciągle kwitną.

Po ozdobieniu tego chustecznika wciąż zostało mi sporo różanych serwetek. Ostatnio natchnęło mnie na pudełko i dalszy flirt z bieleniem. Pudełko jest dość duże - 18x20x9 cm, więc mogłam swobodnie dysponować nakładanymi motywami bez obawy, że nagle zrobi się dla nich za ciasno, nie musiałam też ich specjalnie "rozdrabniać".


Tym razem również pobieliłam wzór po nałożeniu na pudełko. Wydaje mi się on zbyt jaskrawy, żeby lekko go nie "przydymić", za mocno odcinałby się od tła i trochę kuł w oczy. 


Lubię nakładać wzory na bocznych ściankach szkatułek w taki sposób, żeby przecinała je krawędź. W sumie nie wiem dlaczego tak mi się to podoba...


Tyłu też nie zostawiłam łysego ;)

Pozwoliłam sobie poeksperymentować ze środkiem. Na początku nie planowałam ozdabiać wnętrza w ogóle, ale ostatecznie stwierdziłam, że jest wtedy zbyt puste i wygląda na niewykończone. Dodałam więc różyczki, ale tym razem ich nie bieliłam.


Doszłam do wniosku, że w środku i tak będzie "coś" umieszczone, więc wzory powinny być bardziej wyraziste, żeby w ogóle były zauważalne. Efekt mi się podoba, więc chyba była to dobra decyzja.


I tym razem udało mi się uniknąć problemów z ciężko zatrzaskującym się na listewce wieczkiem! Praktyka czyni mistrza ;)

Gdyby ktoś był zainteresowany - pudełko szuka nowego domu!




poniedziałek, 25 lutego 2013

Toaletka z Krainy Czarów.

Urodzinowych prezentów ciąg dalszy. Poza wiosenną komódką z poprzedniego posta Miriam dostała także toaletkę ozdobioną motywami z jej ulubionej baśni.



Toaletka jest pomalowana białą farbą akrylową. To byłą chyba najtrudniejsza część jej ozdabiania. Farba nie chciała dobrze kryć, musiałam nałożyć kilka warstw, do tego porobiły się smugi, z którymi ciężko się walczyło. Muszę się w tej materii doedukować!



Pierwotna koncepcja zakładała transferowanie motywów na powierzchnię pokrytą farbą, ale nie miałam kiedy wybrać się po odpowiednie specyfiki. Na dodatek mam drukarkę atramentową, a metody transferu atramentowego, które znalazłam nie działały. Próbowałam podpytać osobę, która tę metodę publikowała na swoim bogu, bo może coś zrobiłam nie tak, jednak nie doczekałam się odpowiedzi co wydaje mi się troszkę  nieuprzejme.



Ostatecznie motywy narysowałam ręcznie specjalnym markerem z farbą i polakierowałam. 


Na toaletkę trafiły zwierzęce postaci z książki - Kot z Cheshire (Marcowy Zając i Gąsienica. Marcowy Zając udał mi się najbardziej :)) oraz cytat z książki na ramce lustra i przodzie szuflady. To co w szufladce to swobodna składanka Alicji i Czarnoksiężnika z Krainy Oz.


Wnioski: dopracować malowanie drewna (może jakieś inne pędzle), popracować nad transferem i typografią.



sobota, 23 lutego 2013

Zima zła.

Zimno i znów sypnęło śniegiem. A przecież już szło ku lepszemu! Mogłam nawet założyć krótką kurtkę bez obawy, że zmarznie mi ta część gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. I teraz takie rozczarowanie...

Nie pozostało mi nic innego jak własnoręcznie przywołać na chwilę wiosnę. Jakiś czas temu kupiłam serwetki z motywem kwitnącej jabłoni i właśnie teraz nadszedł ich moment tryumfu. 


Komódka powstała jako prezent dla Miriam. Jak tylko weszłam w  posiadanie jabłonkowych serwetek wiedziałam, że trafią na coś z szufladami, a później trafiła się komódka na szpargały, których Miriam ma milion milionów, i mogłam zrealizować mój zamysł.



Znów trochę poległam oklejając duże płaszczyzny - serwetki delikatnie się pomarszczyły, ale wyszło to na plus, ponieważ doskonale i bardzo naturalnie imitują efekt spękań.


Największym wyzwaniem było chyba oklejenie wewnętrznej strony wieczka.


Postanowiłam również kontynuować zabawy z bejcami i kolorami. Po pierwsze byłam zdziwiona jak doskonale zielona bejca zgrała się z liśćmi z serwetek. Po drugie żółte wnętrza fajnie rozjaśniły komódkę i dodały jej wiosennej lekkości, a do tego odcień żółci nieźle koresponduje se środkami kwiatków jabłonki.


Efekt końcowy przeszedł moje oczekiwania i jestem BARDZO dumna z tej komódki. Mam nadzieję, że obdarowana jest równie zadowolona.

I jak? Powiało wiosną?

poniedziałek, 18 lutego 2013

Ankieta deseczkowa zakończona.


Ankietę deseczkową zdominowało hasło "Your home is where your story begins". Zaproponowała je Marta w trakcie trwania ankiety - sama na to nie wpadłam. Miło mnie to zaskoczyło, bo hasło bardzo mi się podoba. Przygotowałam już sobie projekt i w najbliższym czasie przystąpię do dzieła.

Od pewnego czasu zwlekam z postami z kilku powodów. Po pierwsze aparat mi się zbuntował i nie mam jak zrobić zdjęć. Po drugie nie miałam zbyt dobrych warunków do ich wykonywania, ale kwestia została już rozwiązana, więc jak tylko opanuje bunt postaram się obfotografować to co do tej pory powstało, a nie miało okazji trafić na bloga.

Mam też w planach tutorial - mój pierwszy, ciekawa jestem jak mi to wyjdzie. 

A na koniec przypominam, że jestem na Facebooku o tutaj.


czwartek, 14 lutego 2013

Rozterki.

Dostałam od Kasi fajną deseczkę i mam na nią pomysł. Nie mogę tylko zdecydować jaki napis na niej umieścić, a koncepcje są trzy. Możecie pomóc mi zadecydować biorąc udział w ankiecie na Facebooku.


poniedziałek, 11 lutego 2013

Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Podobno jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale ja dzisiaj jaskółkę widziałam i od razu zrobiło mi się jakoś tak wiosennie. W zasadzie do wiosny zostało już nie tak bardzo dużo czasu.

Z tej okazji przypomniała mi się komódka, którą jakiś czas temu wykonałam jako prezent urodzinowy dla koleżanki Magdy - miłośniczki zwierząt wszelakich i ornitolożki-pasjonatki broniącej miejskich jerzyków. Z jej pierzastych upodobań zrodził się pomysł na motyw przewodni dekoracji komódki i oto powstała:


Komódkę pobejcowałam na granatowo, a uchwyty pomalowałam na czerwono farbą akrylową.


 Na to nakleiłam jaskółki, a całość polakierowałam matowym lakierem.


Jako, że używałam wtedy jeszcze standardowego lakieru o sporej gęstości i długim czasie schnięcia doświadczyłam przejściowych problemów z zamykaniem i otwieraniem komódki - za mocno polakierowałam listwę trzymającą wieczko przy zamykaniu. Na szczęście drobne szlifowanie uratowało sytuację, a ja wzbogaciłam się o cenne doświadczenie.


Starałam się urozmaicić całość różnymi detalami, a komódka z tyloma zakamarkami i płaszczyznami była świetnym polem do popisu.


W tle widać trochę mojego twórczego bałaganu w rękoczynowym kąciku.

piątek, 8 lutego 2013

Nazywam się Mucha. Alphonse Mucha.

Weszłam w fazę kolczykową. Chyba potrzebuję chwili odpoczynku od szkatułek. Ponad to dostałam ostatnio ogromną ilość różnych przydasiów od Oli. Niektóre w takich kolorach, których zwykle nie używam w swoich pracach. Postanowiłam zatem postawić sobie wyzwanie i wykorzystać chociaż część z nich. Na pierwszy ogień poszły pomarańczowo-zielone koraliki szklane. I wychodząc od koralików szukałam dalszej inspiracji.

Tym razem natchnął mnie Alphonse Mucha - jeden z najbardziej znanych artystów kojarzonych z Art Noveau czy secesją. Tutaj znajduje się bardzo obszerna galeria jego prac, która stanowi dla mnie ogromne źródło inspiracji. Użyłam motywu lauru zaczerpniętego z obrazu Laurel z 1901 roku:


Trochę zaszalałam z kolorami, żeby lepiej pasowały do mojej koncepcji. Powstały dość duże kolczyki w zielono-pomarańczowej tonacji.


Mają niecałe 10 cm długości, a prostokątne drewienka mają szerokość 2,8 cm.  Decoupage na drewnie. 

Przy okazji doszłam do wniosku, że muszę popracować nad zdjęciami rękoczynów, które tutaj prezentuję. Mam trochę problemy ze światłem, więc chyba zaszaleję i zrobię lightboxa. Myślę, też, że czas wykombinować jakiś stojak do ekspozycji kolczyków.


środa, 6 lutego 2013

Twarzoksiążka.

Idąc z duchem czasu zadomowiłam się rękoczynowo również na facebooku. 
Zapraszam do polubienia mojej strony: Martowe Rękoczyny :)

Neoplastycyzmu ciąg dalszy.

Sesja trwa, wciąż potrzebuję pretekstów żeby się nie uczyć i właśnie dlatego do zestawu z poprzedniego posta dorobiłam wisiorek. Jako, że kolczyki i bransoleta są dość wisiorek jest drobny i delikatny. 



Zestaw wciąż szuka nowego domu. :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Neoplastycyzm - geometryczne odbicie absolutu.

Jest sesja, a w trakcie sesji, jak powszechnie wiadomo, studenci robią wszystko, poza tym co powinni. Ten syndrom nie ominął i mnie. Zamiast robić co do mnie należy zrobiłam mały zestaw inspirowany neoplastycyzmem

Podstawą do stworzenia wykorzystanego wzoru była "Kompozycja w czerwieni, żółci i błękicie" Pieta Mondrian z 1926 roku:


I tak powstało moje dziełko:


Bransoletka ma szerokość 4 cm, kolczyki mają wymiary 2,8 x 5,5 cm razem z zawieszką i są dwustronne. 


Wzory są ręcznie namalowane na drewnianych elementach i polakierowane. Zastanawiałam się nad dorobieniem również wisiorka, ale nie jetem pewna, czy przy tym wzorze nie byłoby to za wiele. 

Zestaw szuka nowego domu.


sobota, 2 lutego 2013

Na górze róże...

Po zrobieniu tego chustecznika zostało mi całe mnóstwo serwetek. Zazwyczaj nie przepadam za takimi delikatnymi, kwiatowymi wzorami, ale te różyczki mają w sobie "coś". Musiałam się zastanowić jak je wykorzystać. Pomysłów zrodziło się kilka, a pierwszy już się zrealizował.


Pudełko ma wymiary 20x18,5x8cm. Surowe drewno przetarłam na biało, na to nałożyłam wzory i po wyschnięciu jeszcze raz pobieliłam. Polakierowane matowym lakierem. 



W przypadku tego wzoru zwykle bielę go jeszcze po wyschnięciu, ponieważ kolory są bardzo intensywne u wydaje mi się, że za mocno odcinają się od tła. Dodatkowo pobielenie daje ciekawy, postarzający efekt.


W środku zostawiłam wzory bez dodatkowego bielenia. Są dzięki temu bardziej wyraziste, no i przy zdobieniu wnętrza szkatułki kwestia nadmiernego "rzucania się w oczy" nie jest już tak istotna.



Szkatułka szuka nowego domu. Ktoś zainteresowany bliższą znajomością?