Maj i czerwiec to dla mnie prawdziwy ślubny maraton, który zakończę w sobotę z wielkim hukiem, bo w roli świadka ;). Jak wiadomo śluby to prezenty, a ja bardzo lubię dawać prezenty. Ale tylko specjalne osoby dostają coś co robię własnoręcznie.
Magda, która będzie ślubować w sobotę, okazała się bardzo wdzięcznym prezentobiorcą i oszczędziła mi kilka godzin kombinowania czym ją obdarować. Podesłała mi po prostu gotowy pomysł, który znalazła w internecie - mi pozostałą już tylko realizacja.
Wieszaczki nie powstałyby bez pomocy mojego Lubego, który wykonał "brudną robotę", czyli wyciął i oszlifował deski, wywiercił otwory i pomógł w przykręcaniu korków. Ja z zapałem bieliłam, dekupażowałam i lakierowałam. Całkiem zgrany z nas zespół rękodzielników, a składanie wszystkiego do kupy zapewniło nam zabawę na dwa wspólne wieczory.
Zabrakło mi korków na ostatnią deskę. Generalnie w planach były trzy, przy wycinaniu wyszły cztery, a ja zapomniałam, że jest ograniczona liczba korków. Cóż trzeba będzie zebrać korki od szampana z wesela i uzupełnić braki.
Trochę detali. Do dyspozycji miałam serwetkę w winne wzory i trochę się nakombinowałam, żeby nie okleić wszystkich desek jednakowo. Chyba udało się nie najgorzej :).
To jeden z większych projektów jakie ostatnio robiłam. Zarówno pod względem rozmiaru (każda deska ma 50 cm długości) jak i nakładu pracy. Ale było warto! Do wieszaków dorzuciliśmy komplet kieliszków, żeby nie wisiały puste. Nie mogę się doczekać co powie Magda :)
pomysł cudny i wykonanie rewelacyjnie .. mój maż o czyms podobnym myslał ale zawieszonym na suficie ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńTwoja koleżanka na pewno będzie zachwycona:) Wspaniale wykonana praca, która robi wrażenie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń