sobota, 16 marca 2013

Lawenda - koszmar wycinania.

Nieskromnie się pochwalę, że moje rękoczyny zdobyły sobie w pewnym gronie pewną popularność. Po miriamowych prezentach urodzinowych, Mama Miriam upodobała sobie chlebak w lawendę.
Pomyślałam - super, chlebak - coś nowego, lawenda - fajny wzór. Jakże się sromotnie myliłam! Ale o tym za chwilę.
Powstał chlebak lawendowy: 


Tym razem do ozdabiania użyłam papieru do decoupage'u  - takiego zwykłego, nie ryżowego. Wcześniej nie miałam przyjemności pracować z tym rodzajem papieru i szczerze mówiąc martwiłam się, że jest trochę za gruby i nie da się go dobrze wtopić. Na szczęście moje obawy się nie spełniły i papier pod wpływem kleju robił się bardzo plastyczny i dobrze wchłaniał lakier, więc wtopił się nie gorzej niż serwetka, a do tego się nie marszczył nawet przy większych wzorach.


Największym minusem było wycinanie tej nieszczęsnej lawendy! W tym wypadku potrzebne były mi pojedyncze, drobne motywy o bardzo nierównej krawędzi. Każdy kwiatuszek trzeba było ręcznie wyciąć. Nie bardzo mam wprawę w robieniu tego skalpelem albo nożykiem - wszystko wychodzi mi wtedy kanciaste - wycinałam więc małymi nożyczkami.


Zgroza! Nie docinałam wszystkich ażurków, jakie się pojawiły, bo było to ponad moje siły. Na szczęście tło jest bielone i fragmenty bieli we wzorach nie rzucają się w oczy. 


Doszłam za to do bardzo ważnego wniosku. Jeśli następnym razem ktoś zamówi coś w lawendę i nie będzie to zwarty wzór, a takie drobne wycinanko to wartość zamówienia wzrośnie o 100%... ;)


Poza morderczym wycinaniem z efektu jestem bardzo zadowolona, mam nadzieję, że obdarowanej chlebak  również przypadnie do gustu :)





1 komentarz:

  1. Mi się bardzo podoba! :)
    Dobrze sobie poradziłaś z tym wycinaniem :)

    OdpowiedzUsuń